Miejsca, języki i kamienie, które mają więcej uczuć, niż niejeden człowiek.

Dziś mija dwudziesty pierwszy dzień odkąd jestem w Oslo! Kto by pomyślał, że czas będzie płynął tak szybko! Chciałabym, żeby zwolnił nieco, bo jak dotąd życie jest tu dla mnie łaskawe i piękne! Czasem, przez codzienne (a raczej conocne) wyjścia czuję się tu jak na wakacjach. Czasem jednak za sprawą prac pisemnych wiem, że jednak jestem tu, żeby się uczyć. Jedną z najlepszych rzeczy jaka mi się tu zdarzyła, jest poznanie wspaniałych ludzi, z którymi ten szybko płynący czas spędzam najlepiej w życiu, jak dotąd. A gdzie zazwyczaj?

1. Samfunnet Bislet 

„NoBordersTeam” 😉 pierwszy rząd od lewej: Javier, Asia, ja, Paula, Jianni. Wyższy rząd: Sven, Gunnar, Wouter.
Samfunnet Bislet

od lewej: Gunnar, ja, Javier
Samfunnet Bislet

Nasz „numer jeden”, jeśli chodzi o kwestię „Wyjdźmy gdzieś dziś posiedzieć”. Studencki pub ze świetnym, moim zdaniem, wnętrzem, klimatem, oraz studenckimi cenami alkoholi! (tylko 40 koron za piwo) Dodam, że zapisałam się na wolontariat w tym barze, jako że jest to bar niejako należący do naszego uniwersytetu, więc pracują tam studenci. Doskonała okazja do jeszcze głębszego wsiąknęcia w miasto! Zapisałam się przy okazji wykładu „How to be a Norwegian student” i prezentacji stowarzyszeń studenckich (free pizza always awesome)

*Samfunnet Bislet mieści się przy ulicy Pilestredet 52

2. Blå 

Bar w Blå 

Blå pisała już Asia w poprzednim poście <– klik 🙂

3. Horgan’s 
Jest to klub, do którego w czwartek (22.01) zaprosiła nas nasza koleżanka z grupy, Bjørg. Wejście było bezpłatne, piwo kosztowało przyzwoicie jak na lokal w centrum – 50 NOK, za to szatnia już 30 NOK.
Samo miejsce jest podzielone na dwa piętra. Na parterze jest bar i miejsca do siedzenia, natomiast na dole kolejny bar, mniejszy,
oraz co najważniejsze – dancefloor 🙂 Tej nocy było naprawdę mnóstwo ludzi, muzyka była świetna i ja także bawiłam się świetnie 🙂
Bardzo polecam wybrać się choć raz do Horgan’s 🙂 

*Horgan’s mieści się przy ulicy Hegdehaugsveien 24

4. Revolver
Jest to bar, w którym zdecydowałam się nie skosztować piwa. Przyczyna jest prosta: kosztowało niemal 80 NOK. Cóż, lekko kalkulując, w REMA 1000 za taką cenę mogę kupić cztery piwa, a nie jedno. Sam lokal jest dość mały, ale przytulny, muzyka nie jest za głośna, nie trzeba krzyczeć do siebie nawzajem, aby się zrozumieć. Tylko te ceny.

*Revolver mieści się przy ulicy Møllergata 32

5. Café Sør
Lokal, do którego po naszym zbyt długim before party, nie została wpuszczona koleżanka, Arwena. Czemu? Gdyż nie miała skończonych dwudziestu lat. Biorąc pod uwagę to, co mówił ochroniarz (o ile można mu wierzyć), nikt, kto nie ma ukończonych 20 lat, nie wejdzie do żadnego klubu w Oslo. Nie wiem, na ile jest to prawda, na szczęście nie muszę się o tym przekonywać na własnej skórze. Było mi bardzo przykro, że Arwena wróciła do domu. Tuż po jej wyjściu próbowałyśmy z Asią ją znaleźć w obrębie lokalu, ale oddaliła się już za bardzo. Mimo wszystko zostałam w barze do końca z resztą grupy i mieliśmy okazję do świetnej zabawy.

*Café Sør mieści się przy ulicy Torggata 11 

Oprócz zwiedzania miejsc, do których można wybrać się wieczorem dzieje się tu parę innych rzeczy! Jak na przykład nasze postanowienie o aktywności fizycznej, dla której to biegałyśmy w naszym akademiku po schodach w dół i w górę (tak, trzynaście pięter), uzupełniając to salsą bądź innymi ćwiczeniami, aby przez trzy następne dni nie móc się ruszać. 
Nie mogło nas zabraknąć na Språkkafé – Language Café w Samfunnet Bislet 22.01! 

po lewej od dołu: Lili, Javier (za Javierem, w tle siedzi Sven :)), Wouter, ja
po prawej od dołu: Paula, Asia, Nika
Språkkafé, Samfunnet Bislet

Ideą tego wydarzenia jest wzajemna nauka języków obcych. W rezultacie potrafię przedstawić się po hiszpańsku i holendersku oraz pięknie przeklinać i obrażać 😉 Jak łatwo się domyślić – to była najzabawniejsza część nauki 🙂 Ale nie poprzestaję na tych językach. Jestem w Norwegii, więc na pierwszym miejscu stawiam i tak, oczywiście, norweski. 

Wspomniałam wcześniej o miejscach na wypad wieczorem, o tym, że dzieje się tu też co innego i w rzeczywistości – dzieje się. Dziś wraz z kolegą z Holandii, Wouterem, odhaczyliśmy kolejne miejsce „must see” na mapie Oslo. Był to park Vigelanda. Osobiście nigdy nie przypuszczałam, że kamienie i metal mogą kryć w sobie tyle uczuć. Jestem pod wielkim wrażeniem i wybiorę się tam z pewnością jeszcze nie jeden raz. 



Wizyta w parku zmusiła mnie do pewnej refleksji i jedno pytanie wciąż odbija się echem pomiędzy ścianami mojego pokoju pozostając bez odpowiedzi: Co stało się z ludźmi, że od większości z nich to rzeźby Vigelanda mają w sobie więcej uczuć?

Z mglistego Oslo pozdrawia 

Aśka

zdjęcie pod tytułem:
„- Aśka!
– Whaaat?”
fot. Wouter 



4 uwagi do wpisu “Miejsca, języki i kamienie, które mają więcej uczuć, niż niejeden człowiek.

Dodaj komentarz